Wszyscy wiemy, że to przez pandemię, ale mało osób tak naprawdę zdaje sobie sprawę z tego, dlaczego cały ten proces wyglądał tak chaotycznie, a we wrześniu rząd podjął decyzję o wznowieniu nauki w trybie stacjonarny. Pandemia to wytłumaczenie ogólne i nie daje nam pełnego obrazu tego, co w zasadzie dzieje się dziś ze szkołą i dlaczego nikt nie śpieszy się do przywracania nauki fizyczne w placówkach.
W marcu 2020 roku wszystkie szkoły w Polsce rozpoczęły pierwsze dwa tygodniu wolnego w ramach próby ograniczenia śmiertelnego wirusa, który w tamtym czasie nie był jeszcze aż tak groźny czy nieokiełznany jak dziś. Nie była to próba chronienia uczniów czy nauczycieli, ale dopiero próba jak najmocniejszego spowolnienia rozprzestrzeniania się zarazków, bo wiedziano, że szkoła jest potencjalnie ogromnym zagrożeniem nie tylko dla osób przebywających na jej terenie, ale także ich bliskich, a w konsekwencji całej Polski. Na początku były to więc działania prewencyjne, a nie próba walki z wirusem.
W czerwcu 2020 roku wyglądało już na to, że wirus jest w odwecie i nie należy obawiać się, że powtórzy się u nas sławny już scenariusz włoski. Ludzie byli optymistycznie nastawieni, a rząd potwierdził, że nie ma się już czego bać. Przez całe lato było raczej spokojnie, a ludzie nawet tłumnie ruszyli nad morze, aby odpocząć po trzech maksymalnie stresujących miesiącach i zamknięciu w domu. I prawdopodobnie te wyprawy sprawiły, że tuż pod koniec wakacji wirus rozhulał się na nowo, a nad Polską ponownie zawisło zagrożenie. Szkoły nie były już więc tylko potencjalnym ogniskiem, ale realnym zagrożeniem.
We wrześniu 2020 roku bali się wszyscy. Nauczyciele, rodzice oraz sami uczniowie, którzy nie chcieli przynieść do domu wirusa, który mógł zabić ich bliskich. Mimo tego, że szkoły jeszcze przed rozpoczęciem roku zaczęły się zamykać, dzielnie prowadzono ich działalność stacjonarną przez cały wrzesień i kawałek października. Po tym czasie szkoła była już zbyt dużym i niebezpiecznym skupiskiem ludzi i wszyscy uczniowie powyżej klasy III podstawówki wrócili do modelu nauki zdalnej, co większości z nich się nie spodobało i aż do dnia dzisiejszego męczą się w domach z materiałem, który zupełnie ich nie interesuje.